tag:blogger.com,1999:blog-83104616850374739362024-03-14T00:10:48.643-07:00OCTAVO CERCO POLACOoctavocercoplhttp://www.blogger.com/profile/17203004975724880497noreply@blogger.comBlogger63125tag:blogger.com,1999:blog-8310461685037473936.post-73282400832964217992011-07-20T09:00:00.000-07:002013-01-11T09:55:10.407-08:00Długie wakacje i moje pierwsze opowiadanie<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://farm7.staticflickr.com/6016/5954333287_540f2005be_b.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://farm7.staticflickr.com/6016/5954333287_540f2005be_b.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">Zdjęcie: Claudio Fuentes Madan</span> </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Już od tygodni biję się z myślami o tym, by na poważnie odpocząć sobie od Octavo Cerco. Nie chciałabym dramatyzować, ale wychodzi na to, że to co w zamierzeniu miało być próbą osobistego wyzwolenia się, z czasem zamieniło się w ogromną odpowiedzialność. Nie podoba mi się to. Chcę pisać dalej a to nie dlatego, że od tygodnia nic nie opublikowałam, ale ponieważ potrzebuję mojego połączenia ze światem. <br />
<br />
Kończąć mój wewnętrzny spór, doszłam do zasadniczego wniosku, że nadszedł już czas na odpoczynek. Pośród naszego rządu, letniego upału i naszej wyspy całkowicie zatracam wewnętrzny spokój i mijające tygodnie. Tak nie może być. Będę spała 12 godzin dziennie i spróbuję rzucić palenie. Odpocznę od wiadomości telewizyjnych (Noticiero Nacional de Televisión) i gazet (Periódico Granma), od których to jest mi wskazane odpocząć. Skończę też moje drugie opowiadanie. <br />
<br />
Tymczasem proszę wszystkich o wybaczenie i wyrozumiałość (wszystkim sieciowym trollom i pasożytom mówię: nie cieszcie się tak, to tylko króciutka przerwa). Zostawiam wam "Pavimento", moje pierwsze opowiadanko opublikoane w numerze ósmym czasopisma Voces pod pseudonimem Dalila Douceca. </div>
<div nbsp="nbsp" style="-x-system-font: none; display: block; font-family: Helvetica,Arial,Sans-serif; font-size-adjust: none; font-size: 14px; font-stretch: normal; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; line-height: normal; margin: 12px auto 6px auto;">
<a href="http://www.scribd.com/doc/60346165/PAVIMENTO-Voces-8" nbsp="nbsp" style="text-decoration: underline;" title="View PAVIMENTO - Voces 8 on Scribd">PAVIMENTO - Voces 8</a></div>
<br />
<br />
<iframe class="scribd_iframe_embed" data-aspect-ratio="0.772727272727273" data-auto-height="false" frameborder="0" height="600" id="doc_81743" scrolling="no" src="http://www.scribd.com/embeds/60346165/content?start_page=1&view_mode=scroll&access_key=key-n6suc83cil5arol8e1t" width="100%"></iframe><br />
<br />
Tłumaczenie:<br />
Bartosz Szotek octavocercoplhttp://www.blogger.com/profile/17203004975724880497noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8310461685037473936.post-76658250029939203562011-01-16T17:47:00.000-08:002013-01-11T09:58:27.882-08:00Wafelki i lody<a href="http://farm6.static.flickr.com/5241/5361401750_c9c1382510_b.jpg" onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}"><img alt="" border="0" src="http://farm6.static.flickr.com/5241/5361401750_c9c1382510_b.jpg" style="cursor: pointer; display: block; height: 900px; margin: 0px auto 10px; text-align: center; width: 600px;" /></a><br />
<div style="text-align: center;">
Zdjęcie: Claudio Fuentes Madan</div>
<br />
Ma dziewięćdziesiąt lat. Chwiejnym krokiem wszedł do autobusu P4, w jednej ręce laska, w drugiej plastikowa torba. Była dziesiąta w nocy. Nie chciał sobie usiąść, ponieważ miał wysiąść trzy przystanki dalej. Jego głos brzmiał tak smutno, że zechciałam go przytrzymać. Kiedy mijaliśmy przystanek 23 opowiadał mi jak wyglądały wszystkie ulice i wszystkie domy przed rokiem 1959. Większości z tych informacji nie potrafiłam dosłyszeć ale ciężko mi było się przyznać. Chwilami wydawało się że mówił do siebie a nie do nas.<br />
<br />
Wysiedliśmy razem, żeby być dokładną, wyprowadziłam go na przystanku nr 23 i 10 i przeszliśmy do 12. Mieszka w Marianao, ale zawsze wysiada przy piekarni żeby kupić chleb. "Mam w domu jajko, ale nie smakuje mi samo, z chlebem jest lepsze". Chciał wejść do sklepu "Ten Cent", ale był zamknięty. "Dziadku, co robicie w Coppelia o dziesiątej w nocy?" Odważyłam się go zapytać, ale domyślałam się odpowiedzi. "Sprzedaję wafelki do lodów. Dziś mi zostało mnóstwo". I pokazał mi paczuszki po pięć pesos. "Teraz muszę poczekać na 55, bo inne autobusy mnie zawożą bardzo daleko".<br />
<br />
Wyobraziłam sobie jego dom z pożółkłymi ścianami i popękanymi sufitami, rozwalonymi drzwiami i popsutymi oknami. Pomyślałam o jego samotności przed piecykiem smażącego jajko i przysmażającego chleb. Zapytałam siebie czy miał chociaż radio albo telewizor, żeby się jakoś rozerwać. Zobaczyłam go wstającego o szóstej, pakującego swoją torbę wafelkami i wychodzącego na przystanek autobusowy, zatrzymującego się przy jednym z wejść do parku Coppelia wołającego cały dzień głosem konającego: "Wafelki, wafelki".<br />
<br />
Kiedy się pożegnaliśmy pozostawił mi po sobie smutną pewność żałosnego kresu, przetrwania do końca, śmierci w osamotnieniu. "Proszę uważać, żeby się nie zaziębić" - krzyknęłam patrząc na dziurę w jego tylnej części kamizelki. Krótkimi kroczkami podążył swoją drogą a ja znów siebie zapytałam czym będzie socjalizm.octavocercoplhttp://www.blogger.com/profile/17203004975724880497noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8310461685037473936.post-81973122496882547752011-01-13T14:59:00.000-08:002011-01-17T15:42:51.720-08:00Na cały głos<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://farm6.static.flickr.com/5083/5351457453_667224fc89.jpg"><img style="margin: 0pt 10px 10px 0pt; float: left; cursor: pointer; width: 400px; height: 302px;" src="http://farm6.static.flickr.com/5083/5351457453_667224fc89.jpg" alt="" border="0" /></a>Zdjęcie: rapsinlimites.blogspot.com<br /><br />Sąsiad poniżej słuchał salsy, a ten powyżej rock and rolla. O którejkolwiek godzinie, jakiegokolwiek dnia mogłeś przejść obok budynku i usłyszeć niewiarygodne połączenie Van Van z Metallicą. Nazywali to "próbą sił" i polegało to na rundach testowania wytrzymałości regulatora. Pierwszy, który rezygnował ze stopniowego zwiększania ilości decybeli wydobywanych ze sprzętu muzycznego, przegrywał walkę. Nikomu z tej dwójki nie przeszło przez myśl, że możliwe jest, że sąsiad z trzeciego piętra wolałby na przykład Mozarta, albo że wcale nie słuchał muzyki.<br /><br />Ani rada sąsiedzka, ani CDR (Komitet Obrony Rewolucji) nie zajmowały się tą "wewnętrzną" sprawą. Żaden sąsiad nie odważył się nigdy zapukać do ich drzwi aby ich poprosić o troszkę litości słuchowej. Widocznie nikomu nie przeszkadzał ten skandalizujący ring.<br /><br />Pewnego dnia rywale podpisali, bez wcześniejszych uzgodnień, ostateczny rozejm. Nie polegał on na przyciszeniu głośności ale na jednoczesnym słuchaniu grupy <a href="http://losaldeanos.wordpress.com/">Los Aldeanos</a>. Sąsiadom, tym razem, spodobało się <span style="font-style: italic;">zawieszenie broni</span> ponieważ wszystkim podobała się rapowa grupa i już przyzwyczaili się do braku ciszy. Jednakże tydzień później, przedstawiciele CDR pojawili się w obu mieszkaniach i zażądali zakończenia muzycznej salwy, przecież hałas przeszkadzał społeczności. Tej samej nocy, kiedy grali w domino przy jednym stoliku na ulicy, dozorczyni wyznała, że problemem nie był hałas, ale teksty Los Aldeanos.octavocercoplhttp://www.blogger.com/profile/17203004975724880497noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8310461685037473936.post-39690901644497217042010-12-10T15:34:00.000-08:002010-12-14T14:32:46.964-08:00Na kolanach<div style="text-align: center;"><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://farm6.static.flickr.com/5207/5249728830_e4d30b497e_b.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 700px; height: 471px;" src="http://farm6.static.flickr.com/5207/5249728830_e4d30b497e_b.jpg" alt="" border="0" /></a>Zdjęcie: Claudio Fuentes Madan<br /></div><br />Cała strona w dzienniku <span style="font-style: italic;">Granma</span> z dnia dziewiątego listopada: transkrypcja przemowy Bruno Rodrígueza o zmianach klimatycznych i na pierwszym planie Raúl Castro z prezydentem RPA i wiceprezydentem Machado Venturą w mieście Pinar del Río. Oczywiście, ani pół słowa w przeddzień Dnia Praw Człowieka.<br /><br />Pewien zaprzyjaźniony student prawa przesłał mi dziś rano tego sms-a: "Stoję na schodach z kilkoma studentami czekającymi na Damy w Bieli. Wiesz co? Co można zrobić? Pierwszy, który podniesie rękę zarobi ode mnie z pięści". Dość cyniczne powiedziałabym, dokładnie dziesiątego grudnia, do kontrmanifestacji wybrać studentów prawa Uniwersytetu Hawany. To są ci prawnicy, którzy będą nas jutro bronić, ci którzy dziś szkalują kobiety, których krewni są i byli skazani za przestępcze poglądy?<br /><br />Kuba jest sygnotariuszem paktów ONZ-u z zakresu Praw Człowieka. Dokąd sięga hipokryzja kubańskiego rządu, że nawet dziś nie może powstrzymać się od represjonowania tych, którzy myślą inaczej? Podczas gdy w Genewie minister spraw zagranicznych tworzy semantyczne grymasy aby usprawiedliwić system totalitarny, który reprezentuje, na ulicach Kuby policja polityczna pokazuje, że nasze Prawa Człowieka (z paktami ONZ-u czy bez nich) pozostają na kolanach.octavocercoplhttp://www.blogger.com/profile/17203004975724880497noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8310461685037473936.post-29988412134372957632010-12-09T13:55:00.000-08:002010-12-09T14:54:58.764-08:00Jakie zmiany?<div style="text-align: center;"><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://farm6.static.flickr.com/5283/5244789304_765370aca7_b.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 700px; height: 525px;" src="http://farm6.static.flickr.com/5283/5244789304_765370aca7_b.jpg" alt="" border="0" /></a>Zdjęcie: Claudio Fuentes Madan<br /></div><br />Z wielkim wysiłkiem zdołałam przeczytać jedenaście stron <a href="http://www.penultimosdias.com/2010/12/03/transformaciones-en-la-salud-publica-cubana/">“Transformacji koniecznych dla systemu opieki zdrowotnej”</a>. Mam wrażenie, że gdybyśmy odjęli wszystkie wyrażenia ideologiczne takie jak: "kierownictwo naszej chwalebnej Partii", albo inne: "niezmierna odpowiedzialność historyczna jaka ciąży na nas wobec przyszłości ojczyzny", tekst zawarłby się w trzech stronach. Niestety umiejętność syntetyzowania nigdy nie była zalętą tych, którzy nami rządzą.<br /><br />Na domiar złego, konkretów też nie ma za wiele, z wyjątkiem przerzucania i przestawiania sprzętu i personelu z miejsca w miejsce, znanej wszystkim priorytetowej pracy "międzynarodowej" oraz niezwykłej insynuacji, że lekarzy jest w nadmiarze - mówię niezwykłej, ponieważ tego się nie spodziewałam. Nie ma żadnego zdania, które mówiłoby nam o podwyżce płac dla pracowników Ministerstwa Zdrowia ani też żadnych gwarancji dla społeczeństwa o jakości usług medycznych. Za to znajdziemy niedorzeczne wyrażenie (ze strony semantycznej i gramatycznej) o etyce lekarskiej: "Komisje Etyki Lekarskiej nie powinny funkcjonować w formie trybunału lecz powinny być rozumiane jako komisje ideologiczne". Czy ktoś wyobraża sobie zasięg zastosowania podobnej przemowy?<br /><br />A jednak, pomimo tego wszystkiego nazywają je transformacjami. Czasami się pytam czy na prawdę rząd (wciąż mając wolę polityczną) zdoła poradzić sobie z upadkiem, do którego w Służbie Zdrowia stopniowo dochodziło.octavocercoplhttp://www.blogger.com/profile/17203004975724880497noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8310461685037473936.post-10312583143251733662010-12-04T22:12:00.000-08:002010-12-07T14:31:34.017-08:00Od zaprzeczania przeczeniu do zaprzeczania tego co oczywiste<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://farm6.static.flickr.com/5287/5232649657_2c1070bd26_b.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 700px; height: 542px;" src="http://farm6.static.flickr.com/5287/5232649657_2c1070bd26_b.jpg" alt="" border="0" /></a><div style="text-align: center;">Zdjęcie: Claudio Fuentes Madan<br /></div><br />Ja miałam szczęście: skończyłam szkołę średnią, mając po jednym nauczycielu na każdy przedmiot. Kilka lat później zaczął się upadek nauczycieli, skazanych na brak specjalizacji. Ten sam nauczyciel prowadził lekcje z nauk ścisłych i humanistycznych, wszystkich lat szkoły średniej. Stara gwardia oświaty ustąpiła w strachu (diabeł wie więcej ponieważ jest stary, a nie dlatego że jest diabłem) i większość nauczycieli zniżyło poziom nauczania, poszło na zwolnienia lekarskie albo wycofało się z długiej, zawsze źle płatnej, drogi zawodowej.<br /><br />Uciszając głosy doświadczenia, Ministerstwo Edukacji popuściło cugli swej absurdalnej wyobraźni i od lekcji bez specjalizacji, przeszliśmy do lekcji przez telewizor. Tragicznego stanu rzeczy dopełniały wynagrodzenia i złe warunki w klasach, które nie zmieniały się. Skończył się etap akademicki i weszliśmy w etap ideologiczny: więcej polityki i mniej wiedzy.<br /><br />Więc trwało to póki nie urwało się ucho dzbana*. Nauczyciele szybko zmęczyli się zawodem dającym więcej pracy jak korzyści a rząd zdecydował się ukarać ich długimi siedmioma laty przymusowej pracy społecznej w klasach. Niedbalstwo, korupcja i mierność zasiedliły się tam, gdzie wcześniej mieszkały mądrość i nauczanie. Rodzice mający zaplecze ekonomiczne poszukali korepetytorów a inni ulegli po kilku zmianach szkół dla swoich dzieci.<br /><br />W tym wszystkim komuś przyszedł do głowy niezwykły pomysł, aby spróbować "nowej" recepty: wyspecjalizowanego nauczania. Dziś wracają dni kiedy to nauczyciel matematyki zajmuje się tylko numerami a nie składnią czy efemerydami. Cztery czy pięć szkół w Hawanie służy jako króliki doświadczalne dla "nieoficjalnego eksperymentu" a rodzice -wśród których mam kilka koleżanek- stają na głowie aby ich dzieci znalazły się pośród wybranych do "wypróbowania nowego rozwiązania".<br /><br /><i>*ludowe powiedzenie: Dopóki dzban wodę nosi, dopóki mu się ucho nie urwie.</i>octavocercoplhttp://www.blogger.com/profile/17203004975724880497noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8310461685037473936.post-69719825327435252662010-11-06T21:23:00.000-07:002010-11-08T15:33:42.170-08:00Dalekie wzgórze<div style="text-align: center;"><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://farm5.static.flickr.com/4068/5152318535_d17a452abb_b.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 700px; height: 525px;" src="http://farm5.static.flickr.com/4068/5152318535_d17a452abb_b.jpg" alt="" border="0" /></a>Fotomontaż anonimowego przyjaciela.<br /></div><br />Moja przyjaciółka Evelyn jest szczęśliwą kobietą. W młodości cierpiała niedostatek, ale teraz, zbliżając się do czterdziestki, patrzy wstecz i saldo wypada więcej niż dodatnio. We mnie, która jestem dużo młodsza, budzi zachwyt: jej córeczka jest cudowna, jej życie zawodowe kieruje sięna właściwe tory i żyje zgodnie ze swoimi zasadami i poglądami - to ostatnie jest zagrożone wymarciem. Poznałyśmy się, kiedy miałam siedemnaście lat i od tej pory nie głosowałam ani nie brałam udziału w żadnych wiecach organizowanych przez rząd, w których ludzie brali udział ze strachu i w sposób dwulicowy.<br /><br />Evelyn nie mogła studiować na uniwersytecie. Kiedy uczęszczała do szkoły im. Lenina jej koledzy z klasy pozbawili jej poparcia politycznego. Odwołała się do partii a w odezwie jej klasa podniosła rękę drugi raz aby naznaczyć jej to w dokumentach na całe życie. Nie była dziennikarką niezależną, ani nie pracowała aktywnie w żadnej partii, ani nie maszerowała głównym korytarzem wygłaszając tezy Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka. Była zwyczajną, na wpół rockową, na wpół romantyczną, dorastającą dziewczyną.<br /><br />Lata minęły i z tej grupy z Lenina prawie nikt na Kubie nie został. Na profilu Evelyn na facebooku czasami pojawiają się przyjacielskie gesty tych, którzy raz trzymali wysoko ręce w górze aby zniszczyć jej życie. Wydawać by się mogło, że życie we Francji, Kanadzie, Hiszpanii czy Stanach Zjednoczonych jest jak swego rodzaju wielka spowiedź, która obmywa ze wszystkich grzechów i daje prawo domagać się bezwarunkowego przebaczenia ze strony ofiar. Ale moja przyjaciółka nie zapomina. Nigdy nie będzie się mścić, nie pozwoli aby ją strawiła nienawiść. Jednakże, "znajomi z facebooka" mogą zmęczyć się zapraszaniem jej na imprezki klasowe przyjeżdżając na Kubę: ona zawsze powie nie.<br /><br /><br />Przetłumaczył:<br />Bartosz Szotekoctavocercoplhttp://www.blogger.com/profile/17203004975724880497noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8310461685037473936.post-8634823948349296682010-07-31T18:45:00.000-07:002010-08-03T11:22:59.576-07:00Zadanie<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifrys9E3ZkFIz-nv5c3ep5lxqrIM2izffCKAK7QN_xsJvJsQZdi9q_MUD_fQXkUC6TB8Z0INchCk9QDoFVTtZz2z2-SWWvf4pe90JXXkHKj3BxNBp-NrX5m_K204E4dZuHtvFHa39Y724v/s640/tarea.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 566px; height: 848px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifrys9E3ZkFIz-nv5c3ep5lxqrIM2izffCKAK7QN_xsJvJsQZdi9q_MUD_fQXkUC6TB8Z0INchCk9QDoFVTtZz2z2-SWWvf4pe90JXXkHKj3BxNBp-NrX5m_K204E4dZuHtvFHa39Y724v/s640/tarea.jpg" alt="" border="0" /></a>Przychodzę do domu mojej koleżanki i spotykam ją roześmianą przed zadaniem swojego syna. Daje mi kartkę papieru i namawia mnie żebym przeczytała, bez wyjaśniania:<br />- Jest bardzo szczery. Widać, że ma tylko siedem lat.<br /><br /><i>“Moja szkoła”<br />"Cała moja szkoła jest ładna poza łazienką, ponieważ jest ładnie pomalowana i nie ma nic zepsutego natomiast ubikacja jest brzydko pomalowana, zawsze jest tam kupa i czuć moczem. W mojej szkole są bardzo dobrzy i mili koledzy, tak jak nauczycielka jest bardzo dobra i dość miła. Na apelach porannych dyrektorka mówi dużo rzeczy ale czasami nie słucham. Ja prawie zawsze chcę iść ze szkoły i tym bardziej kiedy mam jeść w niej, dziś zjadłem mąkę i nauczycielka mnie zganiła."</i><br /><br />Prawdą jest, że ja się tak nie śmiałam, przypomniałam sobie o tym gdy ja byłam w tym wieku i o tym co zdarzyło się później. Nie skomentowałam mojej przyjaciółce, ale jeśli nasz kraj się nie zmieni, w trzy czy cztery lata wypracowania jej dziecka dalekie będą od krytykowania smrodu czy wspominania radości zabaw ze swoimi kolegami, będą opowiadać o martwych bohaterach wojen zeszłych wieków oraz o walkach o nieznane idee.<br /><br />Przetłumaczył:<br />Bartosz Szotekoctavocercoplhttp://www.blogger.com/profile/17203004975724880497noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8310461685037473936.post-47749763730325249402010-07-29T16:23:00.000-07:002010-08-03T12:21:27.924-07:00Kolacja nieznajomych<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFOANLPMKViNBmWFDo8zQrEW5iCV4jo4Wgk8g6xpc-IX3qEVjDJxkC6KW8KMAmcSW6fF86eHYBocnfvYH3fyLB6hBRhtdQ58PCybv0D-uWQtAoiki9NTNIBIjt3s9eHjhSqX_QOReFVQjG/s640/ventilador.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 640px; height: 360px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFOANLPMKViNBmWFDo8zQrEW5iCV4jo4Wgk8g6xpc-IX3qEVjDJxkC6KW8KMAmcSW6fF86eHYBocnfvYH3fyLB6hBRhtdQ58PCybv0D-uWQtAoiki9NTNIBIjt3s9eHjhSqX_QOReFVQjG/s640/ventilador.jpg" alt="" border="0" /></a>Zdjęcie: Claudio Fuentes Madan<br /><br />Rodzina kubańska jest rozbita, nie tylko przez rozdzielenie terytorialne wynikające z emigracji ale także przez sprzeczności polityczne między każdym członkiem rodziny wewnątrz kraju. Pewnego dnia zostałam zaproszona na kolację do domu mojej koleżanki i zakończyłam spotkanie osłabiona zderzeniem dwóch pokoleń, rodziców i dzieci: jednej, która milczy ze względu na szacunek i drugiej, która obraża swoją absolutystyczną ideologią.<br /><br />Podczas gdy "Okrągły stół" ożywiał urodziny mojej koleżanki (wujek nie miał dość wyczucia aby wyłączyć telewizor), matka czyniła terrorystyczne komentarze o przeznaczeniu Stanów Zjednoczonych, a współmałżonkowie ich obu jak dzieci próbowali zmienić temat - nie wiem czy przez zsolidaryzowanie się z najmłodszymi czy przez zwyczajne poczucie ogółu: było to przyjęcie. Moja koleżanka miała dwa wyjścia:<br />- Wyrazić swoją opinię i zmienić swoje przyjęcie w pogrzeb z towarzyszeniem krzyków i nietolerancji.<br />- Zamilknąć i skupić się na frytkach.<br /><br />Wybrała drugie wyjście. Jej rodzina wydawała się nie zdawać sprawy z nienaturalnego milczenia solenizantki podczas całego wieczoru. Wśród wymiany poglądów: "Socjalizm to jedyna droga", "wszyscy ci najemnicy powinni zgnić w więzieniu", Nie wiem jak Obama może spać spokojnie", "Unia Europejska i Imperium pewnego dnia zapłacą", "Fidel zawsze miał rację"; podawali sobie z ręki do ręki listy i dokumenty jakie przedłożą następnego ranka w Konsulacie Hiszpańskim aby zdobyć obywatelstwo tego europejskiego państwa, a kobiety opowiadały o telenoweli meksykańskiej wyświetlanej na kablówce, którą w domu mają nielegalnie.<br /><br />Cały ten czas paraliżowało mnie poczucie ogromnego ubolewania nad tymi dziwacznymi bojownikami Partii Komunistycznej Kuby: z moralnością tak cyniczną, dwuznaczną ideologią i bezgraniczną nieustępliwością. Ich ślepota przeszkadza im dostrzec ogromną przepaść jaka dzieli ich od pokolenia, któremu dali życie: są sami, tak samotni, że ani nawet ich dzieci nie odważą się oświetlić im drogi.<br /><br />Przetłumaczył:<br />Bartosz Szotekoctavocercoplhttp://www.blogger.com/profile/17203004975724880497noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8310461685037473936.post-91259194251519008962010-07-24T14:39:00.000-07:002010-07-26T14:05:16.949-07:00"Mój mąż jest tego wart", rozmowa telefoniczna z Suyoani Tapia Mayola (część 2)<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLUJL4LB-3_5Syiub0J7ft75y15QPvc7arz1hT1pjGiHKmdpRpSNktOHflQcJxDExpPqkh2WnyssYJ8XBoziJC1qswT86VF8OktFk_mO4dtnrpS2j1Hyf38QLEtNGxTuGFUfYV4sPpsGMZ/s1600/SuyoaniyAda.jpg"><img style="margin: 0pt 10px 10px 0pt; float: left; cursor: pointer; width: 340px; height: 510px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLUJL4LB-3_5Syiub0J7ft75y15QPvc7arz1hT1pjGiHKmdpRpSNktOHflQcJxDExpPqkh2WnyssYJ8XBoziJC1qswT86VF8OktFk_mO4dtnrpS2j1Hyf38QLEtNGxTuGFUfYV4sPpsGMZ/s1600/SuyoaniyAda.jpg" alt="" border="0" /></a><b>Część druga: Więzienie 5 i pół kilo w Pinar del Río</b><br /><br />Fragment nagrania z wywiadu:<br /><object width="353" height="132"><embed src="http://www.goear.com/files/external.swf?file=2444e5a" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" quality="high" width="353" height="132"></embed></object><br /><br /><i>- Kiedy zdecydowałaś podążać za przeznaczeniem Horacia i przeprowadzić się z Ciego de Ávila do Pinar del Río?</i><br /><br />Było ciężko dostać pozwolenie, będąc lekarzem, aby chodzić na wizyty po przeniesieniu Horacia. Mieliśmy zamiar kontynuować związek i musiałam się tam przeprowadzić. Poza tym nie potrafiłam utrzymywać tempa stałych wyjazdów z Ciego de Ávila.<br />Mieszkam już cztery lata nie mając tutaj w Pinar del Río nikogo, tylko jego rodzinę i znajomych, których poznałam po przyjeździe. Rodziny innych więźniów wspierały mnie, w domu rodzinnym Víctora Rolanda Arroyo na przykład nocowałam, kiedy przyjeżdżałam na wizyty. Było ciężko rozstać się z moją rodziną, nigdy przez myśl mi nie przeszło, że będę mieszkać w Pinar del Río i patrz, oto jestem. Niedługo potem zmarła moja teściowa, był to mocny cios dla Horacia i dla mnie. Ona pomagała mi we wszystkim, odeszła 2 marca 2008, zmarła na raka.<br />Zostałam całkiem sama, ale kilka miesięcy później Bóg obdarzył mnie szczęściem zajścia w ciążę i dziś mamy córkę, ma rok i trzy miesiące, nadaliśmy jej imię mamy Horacia: Ada María, jest najmołodszą Damusią w Bieli.<br />Pomimo tego wszystkiego myślę, że jesteśmy szczęśliwi, pomimo życia oddzielnie mamy wiele: rodzinę na mocnych fundamentach. Ludzie mówią, że moja historia przypomina telenowelę, moja matka myśli, że w prawdziwym życiu tego się nie widzi wiele. My, Horacio i ja, zawsze mieliśmy wiele wiary i czasami, moja matka też mi to mówi, czuję jakby to była misja, gdzie tylko Bóg wie dlaczego tak się dzieje.<br />Nie mogę powiedzieć abym była całkowicie szczęśliwa, on jest zamknięty i jest bardzo ciężko: jesteśmy więźniami wszyscy, więc nie mamy życia. Zabieram moją córkę na wszystkie widzenia, bawią się przez dwie godziny i oddzielając ją od niego ona płacze. Dla nas jako rodziców też jest ciężko, jego ominęło wiele rzeczy: jej pierwsze kroki, jej pierwsze słowa. Bardzo nam brakuje Horacia, tak jak jemu brakuje jego dziecka i żony. Mamy nadzieję, że wszystko się rozwiąże i będziemy mogli żyć jako rodzina, jak prawdziwa rodzina którą jesteśmy.<br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbWClvqhjhYAK-9iFvJ5jiYLogLaeLmpQRVAzP2p3vAT2POmlc-ZV_ZlmJCCucZxUtBM2ieXFWw2s4ordg3GZ0iqj-3B22-U4thDy5YhYFkEOI2DOMxpcefq2q7mq5dsMgrK-smV5iqww8/s1600/Suyoani+y+su+hija.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbWClvqhjhYAK-9iFvJ5jiYLogLaeLmpQRVAzP2p3vAT2POmlc-ZV_ZlmJCCucZxUtBM2ieXFWw2s4ordg3GZ0iqj-3B22-U4thDy5YhYFkEOI2DOMxpcefq2q7mq5dsMgrK-smV5iqww8/s320/Suyoani+y+su+hija.jpg" border="0" /></a></div><br /><i>- Wciąż pracujesz jako lekarka w Pinar del Río?</i><br /><br />Zakończyłam moją służbę społeczną i nadal pracuję tutaj, przeniesienie było trudne, na początku nie chcieli dać mi miejsca. Mój zawód jest wybitnie praktyczny i zawsze chciałam pracować. Urząd bezpieczeństwa martwił się, że moje stanowisko tutaj w Pinar del Río będzie w miejscu bardzo oddalonym, nie było drogi dojazdowej, trzeba było dojeżdżać zaprzęgiem konnym i mięli mnie tam około sześć czy osiem miesięcy. Kiedy byłam w ciąży musiałam dojeżdżać zaprzęgiem, z moim brzuchem, aby iść do pracy i aby wracać każdego dnia z pracy.<br />Z czasem przeniesiono mnie trochę bliżej wioski i później bliżej miasta, ale mimo tego wszystkiego jestem daleko. Jako pracownica należę do okręgu miejskiego Sandino, trzynaście kilometrów od miejsca gdzie mieszka rodzina Horacia.<br />Oni dali mi pracę ale nigdy nie ułatwili mi spraw. Pewien zaprzyjaźniony lekarz powiedział mi po przyjeździe: Jesteś gotowa na to co masz przeżywać? Jestem przekonany, że ty nie wyobrażasz sobie nawet przez co będziesz przechodzić. I to prawda, przechodziłam wiele trudnych chwil, kiedy zaszłam w ciążę jeszcze gorszych, z wielkim sześcio czy siedmiomiesięcznym brzuchem, sama w więzieniu, przyjeżdżałam z trzema czy czterema walizkami a strażnicy sprawdzali wagę aby móc zacząć zabierać mi rzeczy. Takie historie przeżywaliśmy wszyscy krewni więźniów ale patrzę na moją historię w sposób szczególny i to co nam zrobili, to jest okrucieństwo.<br /><br /><i>- Czy jest jakaś szczególna chwila, o której chciałabyś mi opowiedzieć, coś co was naznaczyło jako parę?</i><br /><br />Przeżywaliśmy w naszym związku chwile bardzo ciężkie, ale także bardzo wspaniałe. Nie zaprzeczam, że czasami podupadaliśmy, jak wszyscy, ale zawsze potrafiliśmy podnieść się i dowód jest taki: dziś jesteśmy razem, kończy się prawie siódmy rok związku i jesteśmy bliżej siebie niż kiedykolwiek, naprawdę.<br />Jest pewna historia co nas naznaczyła, jest nawet ujmująca, czasami jak jakaś osoba z zewnątrz jej słucha, to wydaje się jej normalna, ale dla nas ma ogromne znaczenie:<br />Pewnego razu byłam na wizycie i on zadzwonił do mnie abym do niego przyszła. Pomyślałam, że źle się czuł, zaniepokoiłam się ponieważ myślałam, że było to coś poważnego. Zdarzyło się, że byłam na wizycie wśród więźniów, lekarz w więzieniu zazwyczaj aby zbadać pacjenta wchodzi do celi, a strażnik zapomniał sobie o mnie, zostawił mnie samą z więźniami. Widziałam, że Horacio mnie wołał i wołał, nagle zatrzymał się przy moim boku i bez namysłu mnie objął jakby chciał powiedzieć: że nikt mnie nie dotknie. Kiedy zdałam sobie sprawę z tego co się dzieje przestraszyłam się. Później zaczęliśmy się śmiać i zapytałam go: Co ty chciałeś zrobić? To co zamierzał to objąć mnie przed wszystkimi!<br /><br /><i>- Kiedy się pobraliście?</i><br /><br />Pobraliśmy się 21 marca 2007, ślub odbył się w więzieniu, prosta sprawa: przyprowadziliśmy urzędnika, podpisaliśmy. Być może pewnego dnia będziemy mogli celebrować lepiej nasz ślub, z naszą rodziną. Horacio ma trzy córki, najstarsza ma 22 lata i jest bardzo do nas przywiązana, miała 16 lat kiedy jej ojciec został skazany.<br />Być może osiągnęliśmy rzeczy, których inne pary żyjąc razem nie osiągnęły, ośmieliłabym się zapewnić, że są związki małżeńskie na ulicy, gdzie małżonkowie widzą się codziennie, i które nie mają tego co my mamy. To nie jest czyn bohaterski z mojej strony: Horacio jest wart całego poświęcenia, on mie inspiruje do tego wszystkiego.<br /><br /><i>- Co myślisz o rozmowach</i><i> między rządem i Kościołem Katolickim</i><i> jakie</i><i> obecnie </i><i> dobiegają końca?</i><br /><br />Jest bardzo ciężko mieć córkę samej, patrzeć jak ta dziewczynka chodzi, mówi i rośnie nie mogąc zobaczyć swojego taty, patrzeć jak płacze za każdym razem kiedy się żegnają. Jest bardzo ciężko też widzieć go odwracając się plecami wiedząc, że będzie zamknięty za kratami, nie wiedząc czy będzie jadł, czy będzie z nim wszystko w porządku. Tak więc, zawsze i kiedy tylko nie dzieje się przeciw naszym zasadom, jestem wdzięczna nieskończenie za wszystko co robi się na rzecz jego wolności i wolności wszystkich więźniów.<br />Był czas około miesiąca w moim życiu kiedy nie było nadziei, życie dla życia i dziś mam nadzieję na możliwość stworzenia rodziny, na to aby dać mojej córce stabilne ognisko domowe. Miejsce jej ojca jest niezastąpione, ani dziadkowie ani nikt inny nie może go zająć, więc możliwość życia razem, posiadania normalnego życia, jak Bóg nakazał, jest czymś za co muszę dziękować.<br /><br /><div style="color: rgb(102, 102, 102);"><i>(Koniec wywiadu)<br /><br /></i><span style="color: rgb(0, 0, 0);">Przetłumaczył:</span><br /><span style="color: rgb(0, 0, 0);">Bartosz Szotek</span><br /></div>octavocercoplhttp://www.blogger.com/profile/17203004975724880497noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8310461685037473936.post-59047115531978959772010-07-22T13:40:00.000-07:002010-07-25T13:32:33.954-07:00"Mój mąż jest tego wart", rozmowa telefoniczna z Suyoani Tapia Mayola (część 1)<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJMPYAlh5MCiC1vHqc_7Bt8F-gP9g7NT30tLnpoX-YrJczuZVu51_KB_MHKiejYw2Nc4FNZHlMg2-MOwy41qIaZp-rAHop5U6BSa51fU83H-b2qhjI2dsWAxqtHa_-ZIlkdcKn1DpvInzN/s1600/Suyoani01.jpg"><img style="margin: 0pt 10px 10px 0pt; float: left; cursor: pointer; width: 349px; height: 520px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJMPYAlh5MCiC1vHqc_7Bt8F-gP9g7NT30tLnpoX-YrJczuZVu51_KB_MHKiejYw2Nc4FNZHlMg2-MOwy41qIaZp-rAHop5U6BSa51fU83H-b2qhjI2dsWAxqtHa_-ZIlkdcKn1DpvInzN/s1600/Suyoani01.jpg" alt="" border="0" /></a>Przypadkiem dowiedziałam się o historii tej dwudziestodziewięcio letniej doktorki i jej męża, <a href="http://www.nuevaprensa.org/biografiasopositores.html">Horacio Piña Borrego</a>, 42 lata, dziennikarz niezależny uwięziony podczas sprawy siedemdziesięciu pięciu. Kiedy opowiadano mi odyseję jego życia wydawało mi się, jakbym czytała rozdział "Wichrowych wzgórz". Takie rzeczy nie zdarzają się w prawdziwym życiu pomyślałam, a jeśli się zdarzają, ja muszę porozmawiać z tą kobietą, muszę to opowiedzieć.<br /><br />Pewien wspólny znajomy nas zapoznał i zdecydowałam do niej zadzwonić aby opowiedziała mi swoją historię. Słowa Suyoani mnie uspokoiły i choć mówią, że przez telefon wszystko jest bardziej zimne, kiedy ona płakała ja po drugiej stronie słuchawki też płakałam. Nie pomyślałam aby publikować wywiad ale jej historię; chociaż po nagraniu jej, zmiana życiorysu tej dziewczyny moimi słowami byłaby świętokradztwem.<br /><br /><b>Część pierwsza: Więzienie Canaleta, Ciego de Ávila</b><br /><br />Fragment nagrania z wywiadu:<br /><object width="353" height="132"><embed src="http://www.goear.com/files/external.swf?file=0d44121" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" quality="high" width="353" height="132"></embed></object><b> </b><br /><br /><i>- Jak poznałaś Horacia w więzieniu Canaleta?</i><br /><br />Pierwszy raz zobaczyliśmy się w izolatce. Było to dla mnie dziwne ponieważ nie byłam lekarką w strefie izolacyjnej, byłam na służbie i szukano mnie ponieważ Horacio źle się czuł.<br />Kiedy weszłam do korytarza jedyne co tam było to mocno świecąca żarówka, tam nie wpada światło słoneczne, ponieważ okna są zakryte kawałkiem cynku. Było to ogromna przestrzeń, nie mogę powiedzieć ci jak duża - to jest nieporównywalne - było tam dużo bardzo małych cel, bardzo malutkich. I było tam pięciu ze sprawy siedemdziesięciu pięciu: Raúl Rivero, Ariel Sigler Amaya, Luis Milán Fernández, Pedro Pablo Álvarez i mój mąż, Horacio Piña.<br />Pamiętam, że Horacia bolała głowa i miał wysokie ciśnienie. Było to coś nieprawdopodobnego, kiedy go zobaczyłam przez te kraty, od tego momentu oboje zdaliśmy sobie sprawę, że coś miało się stać. Choć nigdy nie myślałam, że skończy się to zawarciem związku małżeńskiego, że pewnego dnia nawet będziemy mieli córkę. Jednakże było to coś magicznego, mam wiele wiary i w tych warunkach, zakochać się tam i później zawrzeć związek i założyć rodzinę, na prawdę musi to być dziełem Boga.<br /><br /><i>- Dlaczego ich pięciu znajdowało się w celach izolacyjnych?</i><br /><br />Nie było ku temu powodu, było to lokum jakie władze dla nich wyszukały. Jest to cela dla pospolitych przestępców, ale także jest to strefa izolacyjna. Umieszczono ich tam kiedy zostali uwięzieni, ze skazanymi na karę śmierci i skazanymi na dożywocie. Horacio spędził tam rok i cztery miesiące.<br /><br /><i>- Kiedy zdaliście sobie sprawę, że się zakochujecie?</i><br /><br />Na początku byliśmy tylko przyjaciółmi, chociaż zawsze było dużo zapoznawania się. Trzeciego maja 2004 pocałowaliśmy się pierwszy raz, prawie rok po tym jak się poznaliśmy, ponieważ był w strefie izolacyjnej nie widywaliśmy się tak często, tylko raz czy dwa w ciągu miesiąca.<br />W więzieniu relacje więźniów ze strażnikami i z lekarzami są bardzo trudne, mówiono mi bardzo źle o nich. Mój mąż opowiadał mi, że wiele razy chciał zacząć rozmowę, ale bał się mnie zawieść czy powiedzieć coś źle, tym bardziej w jego sytuacji. Mi też przychodziło na myśl aby porozmawiać z nim ale też się bałam. Minęło dużo czasu zanim porozmawialiśmy, jak tylko przenieśli go na oddział zaczęliśmy się widywać praktycznie codziennie i zaczął się nasz związek; ja zajmowałam się pacjentami przewlekle chorymi a on często chorował.<br />Nasz związek był, pomimo tylu przeciwności, bardzo mocny: nigdy nie rozmawialiśmy o sprawach ulotnych, przeciwnie, zawsze snuliśmy plany na przyszłość. Mieliśmy wiele trudności, ponieważ są sprawy, których nie da się ukryć: bezpieka zdała sobie sprawę z tego, że coś się działo, że im pomagałam, nie tylko jemu ale pozostałym też. Zaczęli nas pilnować, choć nigdy nie zdobyli niezbitych dowodów na nasz związek, podejrzewali go. Później Raúl Rivero napisał wiersz opisujący naszą historię i urzędnicy służby bezpieczeństwa go skonfiskowali.<br />Horacio jest cudowny, osoba którą wybrałam sobie jako wzór, mam w nim wsparcie, daje mi wiele sił aby żyć i trwać. Są ludzie, którzy mi mówią: Ale jak to jest możliwe? Jesteś młodą kobietą, masz życie przed sobą. Co robisz wiążąc się z mężczyzną skazanym na dwadzieścia lat? Ja zwyczajnie odpowiadam: Mój mąż jest tego wart.<br /><br /><i>- Jakie konsekwencje wynikły z ujawnienia tego wszystkiego? W twoim życiu osobistym i zawodowym, co się wydarzyło?<br /><br /></i>Przyszli mnie szukać w gabinecie, ja właśnie przyjmowałam Horacia, przyszło pięciu urzędników urzędu bezpieczeństwa i wzięli mnie do jakiegoś biura, wszystko działo się przed nim. To była straszna chwila, on już wiedział, że coś się działo i powiedział urzędnikom: "Przesłuchajcie mnie, zostawcie ją!".<br />Naciskali mnie abym zeznawała. Jestem lekarzem, byłam cywilną pracownicą Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i sprawowałam urząd społeczny, nie byliśmy niczym więcej jak pewną kobietą i pewnym mężczyzną, oni nie mogli oskarżyć mnie o nic. Próbowali zastraszyć mnie używając mojej rodziny, grozili mi: mówili mi, że powiedzą moim rodzicom. Jeden urzędnik zapytał mnie na jednym z przesłuchań jak to było możliwe aby lekarka, wykształcona w duchu rewolucji, zakochała się w terroryście. Tego razu odpowiedziałam: zdaje się że pan i ja nie mamy tego samego pojęcia terrorysty, Horacio Piña nie jest terrorystą. Przeniesiono mnie do innej jednostki ministerstwa, a jego przeniesiono do Pinar del Río. Ostatnie przesłuchanie w więzieniu Canaleta odbyło się 18 lipca. Horacio jest przenoszony o świcie 11 sierpnia do Combinado del Este a następnie do Pinar del Río. To znaczy on sam spędził kilka dni więcej w Ciego de Ávila po tym jak ja zostałam wysłana do jednostki raczej biurowej, nic nie związanej z więzieniami. Mówili, że nie chcieli stracić lekarki, więc zrobiłam pewną zamianę stanowisk pracy: pewna lekarka z jednej szkoły była zainteresowana zmianą pracy, ona podjęła pracę w ministerstwie a ja poszłam do szkoły.<br /><br /><i>- Więc nie pozwolili ci dalej pracować w więzieniach?</i><br /><br />Nie, oni wiedzieli że ja będąc z nim w związku pomogłabym mu. Oni ni chcą, nie mogą sobie nawet wyobrazić aby znalazł się ktoś, kto mógłby mu ułatwić sprawy. Przeżywałam chwile dużego nacisku, pewnego dnia czekając na autobus wiozący mnie do pracy, jedna kobieta na przystanku mówiła do drugiej: Tu w więzieniu Canaleta jest jedna lekarka związana z terrorystą. Tą opowieść "lekarki z terrorystą" zobowiązali się oni rozpowszechniać w całej mojej prowincji. Mojej rodzinie też było bardzo ciężko, moich rodziców wezwano do pracy. Wszyscy przeżywali bardzo ciężkie chwile, włączając jego, ponieważ czuł się bezsilny podczas gdy ja cierpiałam z powodu całej sytuacji.<br /><br /><i>- A twoja rodzina, jak zareagowała wobec takiego nacisku?<br /><br /></i>Mam cudowną rodzinę... trudno mi mówić na ten temat. W przypadku mojego ojca, ponieważ moja mama jest osobą trochę bardziej wyciszoną, powiedziała mi: Jeśli my ci nie pomożemy, w takim razie kto to zrobi? Ty jesteś moją córką. Wspominając to, czuję ból.<br />W dzień kiedy bezpieka mnie przesłuchiwała, przesłuchiwali także mojego ojca. Nazajutrz rano wychodziłam do pracy i zapytał mnie czy nie chciałabym aby mi towarzyszył:<br />- Tatusiu, mogę iść sama. - I powiedział mi.<br />- Więc podnieś głowę, nie zrobiłaś nic aby chodzić z opuszczoną głową.<br />I za to będę sobie dziękować zawsze, naprawdę zawdzięczam mu wiele, obydwu ponieważ obaj pracują i są związani w pewien sposób z tym rządem, z systemem. Inna rodzina być może nie przyjęłaby takiej postawy. Urzędnicy nawet zapytali mojego ojca dlaczego ja wciąż mieszkałam z nim pod jednym dachem i on stwierdził: - W żadnym razie nie opuści domu, jest moją córką i będę jej pomagał we wszystkim. I tak robił zawsze, będzie właściwie siedem lat i oto jestem w Pinar del Río. Pomimo bycia daleko pomogli mi bardzo.<br /><br /><i>- A ludzie, jaką postawę powzięli wobec tego zniesławienia.? Twoi współpracownicy, twoi przyjaciele?</i><br /><br />Otrzymaliśmy wsparcie od wielu osób, Horacio jest bardzo towarzyski i łatwy do pokochania. Pielęgniarki pomagały nam bardzo a on nawet utrzymuje kontakty z osobami w więzieniu Canaleta. Ja mu mówiłam w tamtym czasie - Masz oczy dookoła głowy - a on się usprawiedliwiał - Przyjaciele alarmują mnie o zagrożeniach, dają mi sygnały kiedy ktoś nam szkodzący jest w pobliżu. Urząd bezpieczeństwa nie zdołał odebrać nam ludzkiej solidarności, to jest cierń, który tkwi w ich gardle i dlatego nie zostawili mnie w spokoju. zawsze byłam śledzona, nie miałam chwili spokoju. Tu w Pinar del Río na przykład kiedy zaczynam pracować w jakimś miejscu zawsze dzieje się to samo, na początku nikt nic nie mówi ale później, kiedy się poznaliśmy wyznają mi: Pani doktor, ja muszę pani coś powiedzieć, zanim pani przyszła urzędnik tu był i powiedział nam, że musimy informować o wszystkim co pani robiła, o godzinie przybycia i wyjścia. Zadzwonili do moich rodziców i naciskali ich aby mnie poprosić żebym wróciła, mówili im, że dadzą mi pracę, że umieszczą mnie w stolicy prowincji, że nic mi się nie stanie... nawet do tego się posunęli.<br /><br /><div style="color: rgb(102, 102, 102);"><i>(Koniec pierwszej części wywiadu)<br /><br /></i><span style="color: rgb(0, 0, 0);">Przetłumaczył:</span><br /><span style="color: rgb(0, 0, 0);">Bartosz Szotek</span><br /></div>octavocercoplhttp://www.blogger.com/profile/17203004975724880497noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8310461685037473936.post-74400553842946253162010-07-20T04:37:00.000-07:002010-07-20T11:43:15.577-07:00Powrót<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhS5CJEwiTVQzNkVog1EV_PYd4IscjL7n0XbUaMz4X6rEQrLdrHCfAkQ1MpdzGqDeIBYx2iBmKIPCMQfoiP7zGsuM9nIbevh44q4VzqlJaJ3utyis9dnOfjtTjApDMJpeGQlZyIiLiMRDg2/s1600/pinguero27.jpg"><img style="margin: 0pt 10px 10px 0pt; float: left; cursor: pointer; width: 207px; height: 320px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhS5CJEwiTVQzNkVog1EV_PYd4IscjL7n0XbUaMz4X6rEQrLdrHCfAkQ1MpdzGqDeIBYx2iBmKIPCMQfoiP7zGsuM9nIbevh44q4VzqlJaJ3utyis9dnOfjtTjApDMJpeGQlZyIiLiMRDg2/s1600/pinguero27.jpg" alt="" border="0" /></a>Zdjęcie: <a href="http://el-guama.blogspot.com/">El Guamá</a><br /><br />Nie wiem dlaczego ani po co, nie interesują mnie niejasne powody ani teorie towarzyszące jego ponownemu pojawieniu się. Nie myślę, ani przez chwilę, próbować uzasadniać powrotu Fidela Castro przed kamery. Są w życiu sprawy, które istnieją tylko po to aby się nimi zachwycać, a to jest jedna z nich.<br /><br />Zmierzch dyktatorów w całej swej rozciągłości jest czymś trudnym do zachwycania się, od jego odejścia w 2006, przeczułam że ominie mnie dobra część starczego końca "Kubańskiej Rewolucji". Pomyliłam się i cieszy mnie mój błąd.<br /><br />Pogodziłam się z myślami, ciągle pojawiającymi się bardziej jak opowiadania popularno-naukowe w gazetach brukowych niż co innego, są dobre żeby się pośmiać, ale bezwzględnie podległe swoim wersjom graficznym - nie dla żartu telewizja zalała rynek w wieku dwudziestym.<br /><br />To nie to samo przeczytać to:<br /><br />"Gospodarka super siły zawali się jak domek z kart. Społeczeństwo północnoamerykańskie jest najmniej przygotowane na przetrzymanie katastrofy jaką imperium stworzyło na własnym terytorium, z którego pochodzi. Ignorujemy efekt wpływu bomb atomowych na środowisko, które niechybnie zostaną wystrzelone w różnych częściach naszej planety i które w najlepszym wypadku zostaną wyprodukowane w obfitych ilościach. Rzucanie hipotez byłoby czystą fikcją z mojej strony."<br /><br />Co zobaczyć i posłuchać tego:<br /><br /><object width="500" height="405"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/kn5kumJ3vs4&hl=pl_PL&fs=1?color1=0x5d1719&color2=0xcd311b&border=1"><param name="allowFullScreen" value="true"><param name="allowscriptaccess" value="always"><embed src="http://www.youtube.com/v/kn5kumJ3vs4&hl=pl_PL&fs=1?color1=0x5d1719&color2=0xcd311b&border=1" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="500" height="405"></embed></object><br /><br />Panowie, nie smucąc się i nie rozpaczając, należy świętować tę cudowną komedię narodową, istnieje możliwość, że będzie to ostatni raz jak go widzimy rozmyślającego.<br /><br />Przetłumaczył:<br />Bartosz Szotekoctavocercoplhttp://www.blogger.com/profile/17203004975724880497noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8310461685037473936.post-77693246808931708642010-07-17T14:05:00.000-07:002010-07-19T13:49:07.781-07:00Smutne drogi<div style="text-align: right;"><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcC3DrD_s_xh6FbJ24lJkcT5Q5dEsNYZBvcTYcsxXICn6k7jwnjKnYeJ8vWClRYh5Obg5zf6cN919F-wZq6OrWNRsCeO3vKdCz5QD_BXh6nD-W147DR-LqQaUyv1VCbqHL5EZ1qjksCw_K/s1600/casadecampo.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 700px; height: 395px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcC3DrD_s_xh6FbJ24lJkcT5Q5dEsNYZBvcTYcsxXICn6k7jwnjKnYeJ8vWClRYh5Obg5zf6cN919F-wZq6OrWNRsCeO3vKdCz5QD_BXh6nD-W147DR-LqQaUyv1VCbqHL5EZ1qjksCw_K/s1600/casadecampo.jpg" alt="" border="0" /></a><b>Foto: Claudio Fuentes Madan</b><br /></div><br />Jako kobieta praktyczna, którą jestem, pomyślałam aby wykorzystać moją podróż do Santa Clara i kupić przy drodze produkty, które w stolicy są trudno dostępne lub mają bardzo wysoką cenę. Odkąd byłam mała pamiętam rolników sprzedających przy drogach to co sami hodują czy sieją i handlowali swymi towarami bezpośrednio z podróżnymi.<br /><br />Zaskoczył mnie całkowity brak przydrożnych handlarzy przez kilometry i kilometry, dziedzina gospodarki tych wieśniaków jest bardzo niepewna i daję wiarę, że policja zajmuje się ich ściganiem za sprzedawanie tego co rodzi się z pracy ich własnych rąk. W domach z drewna i ze swymi rejestrowanymi krowami, sprzedając kilka funtów sera dają radę wyżywić przez parę dni swoje rodziny.<br /><br />Choć jeszcze kilku zostało, z trudnością można zliczyć dwadzieścia osób na przestrzeni kilometrów dzielących Hawanę od Santa Clara. Lękliwi, kiedy samochód się zatrzymuje zbliżają się z czujnością, przecież policja ich ściga udając klientów.<br /><br />Chłopak, u którego udało mi się kupić ser na pewno nie mógł mieć 25 lat. Zapytałam go co by się stało jakby go złapali: uciekają oni z całą prędkością, nie przejmując się ratowaniem towarów, a policjanci gonią ich daleko przez góry.<br />- Gonią ich daleko przez góry?!<br /><br />Ciężko jest wziąć sobie na poważnie śmieszny obraz mundurowego powalającego wieśniaka w trawę aby skonfiskować dwadzieścia bananów. Skoro nie chciałam wdawać się z biednym chłopakiem w dyskusję, po prostu zapłaciłam i poszłam, ale myśl o tym wciąż nie daje mi spokoju: Czyż nie ma miliona bezproduktywnych osób otrzymujących wynagrodzenia według generała Raúla Castro? Dlaczego nie zaczną likwidować tych posad grabieżczych dla naszej rodzimej gospodarki i nie pozwolą aby wieśniacy sprzedawali swoje produkty gdzie chcą?<br /><br />Przetłumaczył:<br />Bartosz Szotekoctavocercoplhttp://www.blogger.com/profile/17203004975724880497noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8310461685037473936.post-37280888981684763932010-07-14T02:47:00.000-07:002010-07-17T13:53:44.992-07:00Ta, która nic nie rozumie to ja<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioa3XNqq82MfeYsVzd7JZIaeKqaufZa_GMxbASrGwyJrChGUKfS2FobsAIb_w7DuPxe2YKnha6U-_tOM8EbxIg8t-glfvFopUSoLcemLJUmfZxnuL9ud36FJx20pMk_bxKB3BsG2hm0-u4/s1600/aeropuerto01.jpg"><img style="margin: 0pt 10px 10px 0pt; float: left; cursor: pointer; width: 305px; height: 406px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioa3XNqq82MfeYsVzd7JZIaeKqaufZa_GMxbASrGwyJrChGUKfS2FobsAIb_w7DuPxe2YKnha6U-_tOM8EbxIg8t-glfvFopUSoLcemLJUmfZxnuL9ud36FJx20pMk_bxKB3BsG2hm0-u4/s1600/aeropuerto01.jpg" alt="" border="0" /></a><span style="font-size:85%;"><span style="font-weight: bold;">Zdjęcie: Międzynarodowy Port Lotniczy im. José Martí, 12 lipiec 2010</span></span>.<br /><br /><div style="text-align: right;"><span style="font-style: italic;"> "Nie wierz, nie obawiaj się, nie błagaj"</span><br /><i> Alexander Solzhenitsyn</i><br /></div><br />Ostatnie dni były zawrotne, rozdarte pomiędzy szczęściem a niepewnością. Nie porzegnałam się z Pablo Pacheco ponieważ wywieziono go z kraju ukradkiem, nie zdołałam porozmawiać z Pedro Argüellesem i wciąż mam przed oczyma obraz Fariñasa uchwycony w chwili, w której grymas na jego twarzy dowodził, że łyk płynu to dla niego Ból.<br /><br />Byłam trochę nieobecna, biegając z kąta w kąt, od Pinar del Río do Santa Clara, dowiadując się o wszystkich wydarzeniach dzięki strumieniowi sms-ów jakimi zdołaliśmy się wymieniać pomiędzy niektórymi przyjaciółmi. Widziałam wielu ludzi wierzących w to, że pewnego dnia będziemy żyli w wolnym kraju, uderzyła mnie solidarna sieć w okolicach szpitala gdzie przebywa Coco: dwudziestka lojalnych przyjaciół i kolegów gorliwie czuwa nad raz pogarszającym się, lub też to polepszającym się stanem jego zdrowia, informują roztrzepanych takich jak ja, co przychodzą trzy godziny przed wizytą, wypijają wszystko co mają, a to jest: prawie nic. Szczerze żałowałam, że żaden dziennikarz nie podjął do tej pory wysiłku porozmawiania z tymi osobami, które od czterech miesięcy w ciszy dbają o życie najbardziej wyzwolonego człowieka na Kubie.<br /><br />Czasami dostrzeżenie takiej odwagi i dobroci w osobach jak matka Fariñasa oraz takiej niewrażliwości i hipokryzji w artykułach jak <a href="http://www.elnuevoherald.com/2010/07/13/765172/disidentes-cubanos-en-espana-afrontan.html">ten</a>* okazuje się destabilizujące. Są chwile w których preferowane jest nie łączyć się z Internetem.<br /><br />Dręczy mnie bardzo, ale to bardzo poczucie manipulowania głosami społeczności cywilnej słowami tak oportunistycznej polityki, wokół tego czym żyjemy dziś w moim kraju: uwolnienia niewinnych. W jakim okresie historii istniał dialog pomiędzy kościołem a rządem kubańskim i kiedy Moratinos został mediatorem? Kiedy zostaną uwolnieni więźniowie chcący żyć na Kubie? Dlaczego na lotnisku międzynarodowym "wolni ludzie" nie weszli do samolotu jak reszta pasażerów? Jeśli mogą przylecieć na Kubę kiedy chcą, dlaczego nie umożliwiono im pożegnania się ze swoimi przyjaciółmi ani napicia się kawy w swych domach przed opuszczeniem wyspy?<br /><br />Dziś po raz pierwszy widziałam twarz Paneque na zdjęciu w Internecie, moje odczucia są nie do opisania, ten tekst stałby się absurdalny gdybym pokusiła się o odpowiedzi na moje pytania. Z bólem stwierdzam, ale do teraz tylko jedno słowo definiuje wynik tego swoistego dialogu, który wyklucza samych zainteresowanych i ofiary jednej z dwóch stron: Wygnanie.<br /><br />Kiedy chociaż jeden z byłych więźniów sumienia uwolnionych w Madrycie postawi swą stopę na Kubie, kiedy Pedro Argüelles, Eduardo Díaz oraz Regis Iglesias będą w swych domach, kiedy osoby świeckie jak Dagoberto Valdés czy Osvaldo Payá zostaną zaproszone do negocjacji między rządem a Kościołem Katolickim i będą mogli wyrażać swe poglądy na równych prawach, wtedy będziemy mieli Dialog; do tego momentu rozmawiamy tylko o pozwoleniach, ugodach i wyjściach awaryjnych.<br /><br /><span style="font-style: italic;">* Przyp. tłum. - Odnośnik otwiera artykuł w języku hiszpańskim zatytułowany: "Dysydenci kubańscy stawiają czoło niepewnej przyszłości". Informacja na temat zawarty w artykule w języku polskim znajduje się</span><a style="font-style: italic;" href="http://www.polskatimes.pl/fakty/swiat/281661,kubanscy-dysydenci-sa-juz-w-madrycie,id,t.html"> tutaj</a><span style="font-style: italic;">.</span><br /><br />Przetłumaczył:<br />Bartosz Szotekoctavocercoplhttp://www.blogger.com/profile/17203004975724880497noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8310461685037473936.post-26997616374445242512010-07-06T21:13:00.000-07:002010-07-17T11:46:14.200-07:00Juan Juan Almeida, dziś na skrzyżowaniu ulic 23 i L<object width="480" height="385"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/3rAl_dfQALc&hl=pl_PL&fs=1"><param name="allowFullScreen" value="true"><param name="allowscriptaccess" value="always"><embed src="http://www.youtube.com/v/3rAl_dfQALc&hl=pl_PL&fs=1" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="480" height="385"></embed></object><br /><br />0:02<br /><br />Wtorek 6 lipiec 2010<br />skrzyżowanie ulic 23 i L, Vedado Hawana<br /><br />Juan Juan Almeida, po kilku<br />tygodniach strajku głodowego,<br />wychodzi po raz drugi z<br />afiszem aby domagać się swego prawa<br />wyjazdu z powodu złego stanu zdrowia.<br /><br />0:36<br /><br />HUGO PAVÓN<br />(ciemiężca kulturowy i społeczny)<br /><br />1:41<br /><br />PROWADZĘ STRAJK GŁODOWY<br />ABY DOMAGAĆ SIĘ SWEGO PRAWA.<br /><br />3:10<br /><br />I znowu<br />HUGO PAVÓN<br /><br />Chcesz wiedzieć czym więcej zajmuje się Hugo Pavón? Zobacz <a href="http://www.youtube.com/watch?v=59-d_utwxwQ&feature=player_embedded"><span style="text-decoration: underline;">tutaj</span></a>.octavocercoplhttp://www.blogger.com/profile/17203004975724880497noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8310461685037473936.post-13895098535487132702010-07-05T23:50:00.000-07:002010-07-09T13:22:38.852-07:00Odpowiedź Guillermo Fariñasa Hernándeza dziennikowi Granma<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjM39nNWWkQaO5NynkMlUbejwfdZ9P1r8UJo3oI4UA2UH-8GbRvWrCNZFidH8dfp1FbtUldo2fHlzmKlQqdSGPWtuqrfaijsZ6kDEvsiRlVAL0v7peylTDitNwNGZwCSXBBMfjDT3axk7D3/s640/Redencion-de-Horus.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 640px; height: 562px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjM39nNWWkQaO5NynkMlUbejwfdZ9P1r8UJo3oI4UA2UH-8GbRvWrCNZFidH8dfp1FbtUldo2fHlzmKlQqdSGPWtuqrfaijsZ6kDEvsiRlVAL0v7peylTDitNwNGZwCSXBBMfjDT3axk7D3/s640/Redencion-de-Horus.jpg" alt="" border="0" /></a><i> Zdjęcie: "Odkupienie Horusa", Luís Trápaga</i><br /><br />Zaczerpnięto z blogu <a href="http://huelgadehambrecuba.wordpress.com/">Huelga de Hambre</a> (Strajk Głodowy - przyp. tłum.)<br /><br /><b>Odpowiedź Guillermo Fariñasa Hernándeza na wywiad przeprowadzony przez Deisy Francis Mexidor, z dziennika Granma, w sobotę 3 sierpnia 2010 z kierownikiem Odziału Intensywnej Terapii Szpitala Uniwersyteckiego im. Arnaldo Milián Castro</b>.<br /><br />(Guillermo Fariñas podyktował odpowiedź telefonując do Licet Zamora Carrandi)<br /><br />Dziennikarka Deisy Francis Mexidor umyślnie uniknęła wymienienia personelu medycznego jaki opiekuje się Guillermo Fariñasem Hernándezem a są to: dr Armando Caballero López kierownik Odziału Intensywnej terapii i lekarz specjalista II stopnia; dr Elías Becker García, lekarz specjalista II stopnia w żywieniu parenteralnym; dr Luis Alberto Pérez Santos, lekarz specjalista II stopnia w zakresie anestezjologii i intensywnej terapii; dr Mauro López Ortega, lekarz specjalista II stopnia w zakresie anestezjologii i intensywnej terapii; dr Mario Rodríguez Domínguez, lekarz specjalista II stopnia w zakresie anestezjologii i intensywnej terapii; dr Rodolfo Delgado Martínez; dr Israel Serra Machado; dr Ernesto Fernández Aspiolea, lekarz specjalista I stopnia w zakresie anestezjologii i intensywnej terapii; dr Marcos Castro Alonso, lekarz specjalista I stopnia w zakresie anestezjologii i intensywnej terapii; dr Yoniel Rivero Lóbrega, stażysta trzeciego roku z dziedziny intensywnej terapii oraz dr Carlos Herrera Cartaya, który z powodu pełnienia misji w Wenezueli nie stanowi części personelu lecz znajdując się na Kubie z wizytą asystuje codziennie rano w dyskusjach personelu medycznego dotyczących rozwoju Guillermo Fariñasa, odnośnie doświadczenia z lat poprzednich z różnych stajków jakie prowadził.<br /><br />Profesor Armando Caballero popełnił mały błąd ponieważ ja zacząłem 11 marca ważąc 53 kilogramy i czasami osiągałem nawet 69,75 kilogramów. A wszystko to dzięki doktorowi Elíasowi Beckerowi, to daje nam pewność, że Orlando Zapata Tamayo został zamordowany ponieważ zapewniając mu taką opiekę medyczną jaką dziennik Granma pisze, że mnie zapewniono, w tej chwili nie byłby nieboszczykiem.<br /><br />Uniknęła wyjaśnienia powodu mojego strajku oraz wyjaśnia się w dzienniku, że jest to samobójstwo a nie tłumaczy się jego czytelnikom że Guillermo Fariñas jest w trakcie strajku głodowego od 24 lutego domagając się zwolnienia warunkowego 25 z 26 więźniów politycznych, którzy znajdują się w więzieniach Kuby jako więźniowie sumienia oraz są w złym stanie zdrowia.<br /><br />Uważam, że odnośnie mojego stanu zdrowia użyli humanitaryzmu lekarzy aby przygotować międzynarodowe środki masowego przekazu do mojej rychłej śmierci. Jestem świadomy mojej nadchodzącej śmierci i uważam to za honor gdyż staram się uratować życia 25 więźniów politycznych i więźniów sumienia ponieważ ojczyzna potrzebuje ich jako przywódców. Jedynymi odpowiedzialnymi mojej przyszłej śmierci są bracia Fidel i Raúl Castro. Wierzę, że personel medyczny i ratownicy medyczni się mną zaopiekują. A to dlatego że odmówiłem wielu ofert jakie mi złożono abym leczył się w innym kraju. Chcę umrzeć w mojej ojczyźnie pod nosami dyktatorów, którzy posiadają pistolety, karabiny, armaty i bomby. Mam tylko moralność człowieka pochodzącego z nizin społecznych, oszukiwanych i podległych przez 51 lat tym, którzy posiadają broń, siłę i prawa totalitarne oraz którzy tam z góry źle rządzą.<br /><br /><b>Guillermo Fariñas Hernández<br /><br /></b>Przetłumaczył:<br />Bartosz Szotekoctavocercoplhttp://www.blogger.com/profile/17203004975724880497noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8310461685037473936.post-20317908801678216392010-07-03T16:30:00.000-07:002010-07-08T06:44:34.276-07:00Wakacje<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtasqcTVw-PiBFJi0Y3509tCmZC7alt_nZkR9r_4GJknyJaYpZdjJngTQMKv5onv-Uo13QHEpmtGxjm9sHJ_p2tG4x-4HA1NrIiBvceAUaUA1kWH2lu80lAwcsPXro8Pl4yTNIpTgiG0yZ/s640/elefante.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 640px; height: 361px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtasqcTVw-PiBFJi0Y3509tCmZC7alt_nZkR9r_4GJknyJaYpZdjJngTQMKv5onv-Uo13QHEpmtGxjm9sHJ_p2tG4x-4HA1NrIiBvceAUaUA1kWH2lu80lAwcsPXro8Pl4yTNIpTgiG0yZ/s640/elefante.jpg" alt="" border="0" /></a><b>Zdjęcie: Claudio Fuentes Madan</b><br /><br />Będę kilka dni poza zasięgiem, będę pisać ale nie tak często. Muszę trochę odpocząć, ciało i dusza mnie o to proszą. Jednak proszę się nie martwić, czuję się dobrze.octavocercoplhttp://www.blogger.com/profile/17203004975724880497noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8310461685037473936.post-9318888760763942002010-06-29T23:34:00.000-07:002010-07-08T06:29:09.442-07:00Zimna woda i wieczny dług<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQyEgclupnIoG6UMct11AKhjNfUUKZjpQMmN11YQr9gnMLlMqbAraaWDTMcXqiHTkE8CjAH5q2WlMVxHgBfyPv7XoYFqvuIMrvjFsNnqfiz_UEi4l3IGOh8t4pyOLACVd3KsLgY9miVY89/s640/refrigeradores.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 640px; height: 515px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQyEgclupnIoG6UMct11AKhjNfUUKZjpQMmN11YQr9gnMLlMqbAraaWDTMcXqiHTkE8CjAH5q2WlMVxHgBfyPv7XoYFqvuIMrvjFsNnqfiz_UEi4l3IGOh8t4pyOLACVd3KsLgY9miVY89/s640/refrigeradores.jpg" alt="" border="0" /></a>Zdjęcie: Ciężarówka ze starymi lodówkami w mojej dzielnicy.<br /><br />Amelia ma około 50 lat i żyje sama, jej mąż zmarł w Angoli i od tej pory otrzymuje nędzną rentę za pośrednictwem Stowarzyszenia Kombatantów. Skoro nie pracuje dla rządu i choć wciąż jest w wieku produkcyjnym kilka razy próbowano odebrać jej marne 200 pesos jakie otrzymuje z tytułu "pomocy finansowej".<br /><br />Od kiedy zmieniła swoją lodówkę, życie się skomplikowało: ma zimną wodę ale też dług wobec państwa w wysokości 2000 pesos, w trzydziestu ratach miesięcznych plus odsetki za opóźnienie, których nie była w stanie spłacić. Od kilku miesięcy co tydzień w swoim domu przyjmuje "inspektora", który informuje ją o jej bardzo złej sytuacji. Wszystko zaczęło się mandatem za nie zapłacenie właściwej należności. Skoro to nie zadziałało, przyszło ostrzeżenie o zabraniu lodówki a w końcu groźba procesu sądowego.<br /><br />Amelia wie, że nie zdoła zebrać tej sumy a komornik, stając się bardziej ufny po spojrzeniu jej w twarz wyznał, że też nie dał rady wypełnić jego zobowiązania zapłaty.<br /><br />W pewnym dziwnym "Roku Rewolucji Energetycznej", epitet jaki pisano pod datą każdego urzędowego pisma i na tablicach szkolnych, Fidel Castro zdecydował odnowić sprzęt AGD w naszych domach. Energia nigdy nie dotarła, ale nasze żarówki, wentylatory i lodówki zostały wymienione na nowe, wraz z zobowiązaniem spłaty w ratach.<br /><br />Kilka lat później, raczej wysoki procent Kubańczyków jest winien tysiące pesos rządowi, Partia Komunistyczna na swych zebraniach domaga się od swych członków aby "czuwać nad wypełnianiem zobowiązań w swych ośrodkach i dzielnicach" i także mimochodem "wyrównać swoje własne należności aby dać przykład". Ale po 50 latach, będąc członkiem Partii lub nie, wspólnym mianownikiem każdego zwykłego Kubańczyka jest niewypłacalność a ta upadłość rodzimej ekonomii jest wynikiem złego zarządzania rządu, który teraz wymaga abyśmy płacili czego nigdy nie zarobiliśmy.<br /><br />Przetłumaczył:<br />Bartosz Szotekoctavocercoplhttp://www.blogger.com/profile/17203004975724880497noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8310461685037473936.post-15257680218927969192010-06-26T16:58:00.000-07:002010-06-29T11:28:51.510-07:00Granice cynizmu<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjITSkY4dD5-42qqdt7YAVWghNlv62mTjVegc_wn5cc_CXwMsV3H05XSFlJTSRrZaBspOhIugIEjo1fh-ANxd-NR97gTqTLWOLcbUiq0PvBr34BXsUkIbkL3DFfxG2mxj5NrJ_5FjBQ5EX5/s640/pilas.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 640px; height: 422px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjITSkY4dD5-42qqdt7YAVWghNlv62mTjVegc_wn5cc_CXwMsV3H05XSFlJTSRrZaBspOhIugIEjo1fh-ANxd-NR97gTqTLWOLcbUiq0PvBr34BXsUkIbkL3DFfxG2mxj5NrJ_5FjBQ5EX5/s640/pilas.jpg" alt="" border="0" /></a>Zdjęcie: Claudio Fuentes Madan<br /><br />Jedną z cech charakterystycznych osoby racjonalnej jest umiejętność rozpoznawania swoich własnych granic tak jak i innych, które z przyczyn logicznych powinny być szanowane aby koegzystencja funkcjonowała możliwie jak najbardziej harmonijnie. Choć jednak, niektóre grupy mojej społeczności przekraczają codziennie granice ludzkiego cynizmu, a straż przednią tego ruchu niewątpliwie pełni rządowe dziennikarstwo i jego wybitne Noticiero Nacional.*<br /><br />Jedna z ostatnich zmian dokonanych przez naszego mianowanego prezydenta to pewna modyfikacja w prawie emerytalnym: z dnia na dzień, bez krzyków, bez wrzawy, bez protestów i bez gorliwych związków zawodowych domagających się wyjaśnień, my Kubańczycy spostrzegliśmy, że nasze prawo do przejścia na emeryturę wydłużyło się z wieku 60 do 65 lat dla mężczyzn i z 55 do 60 dla kobiet. A więc "masa pracująca" socjalistycznego raju, ot tak, połknęła z goryczą bolesny łyk rządowego nadużycia i wzięła na siebie swoje dodatkowe pięć lat aktywnego życia zawodowego.<br /><br />Ale dla niektórych nigdy dość upokorzeń, wczoraj w narodowej telewizji puścili krótki reportaż o "dziesiątkach tysięcy manifestacji" francuskich jakie wyruszyły na ulice aby protestować przeciw planom rządu tego kraju do uchwalenia podobnego prawa, które kilka miesięcy temu zostało nam narzucone.<br /><br />Słodki głos reporterki umilał relację z pewnej paryskiej ulicy zajętej przez strajkujących: "pracownicy francuscy protestują przeciw staraniom rządu o wydłużenie wieku emerytalnego o dwa lata".<br /><br />Gdzie sięgają dalekie horyzonty rządowego cynizmu? Będzie to akt sadyzmu Rząd kontra Społeczeństwo czy zwyczajne lenistwo władzy, która zapomina posłodzić pigułkę dla swych poddanych? Czy Komitet Centralny Partii chce pokazać swą bezkarność wobec ludzi pracujących? Można by uznać to za ironię chłopaków z DOR (Departamento de Orientación Revolucionaria), którzy też nie chcą iść na emeryturę pięć lat później niż planowano i zostawiają nam informacje między wierszami aby podnieść na duchu?<br /><br />Nie znam właściwej hipotezy, ale jakakolwiek by nie była, nie oznacza więcej jak okrutny sarkazm skierowany w nas: od prawie pięćdziesięciu lat nie protestujemy przeciw naszym prawom pracowniczym.<br /><br />Przetłumaczył:<br />Bartosz Szotekoctavocercoplhttp://www.blogger.com/profile/17203004975724880497noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8310461685037473936.post-77523020472891610142010-06-23T18:30:00.000-07:002010-06-29T12:36:53.482-07:00W szpitalu<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZ1Z0kAHYPbIUD5HAw8JeecJyPjgj8G0EzJreLiG5iWTBxCrJENflHqM1hBvbZabx2ZfwmRmMjMEhICe-EE6sYclq4MeEFA8kWWlnd0fwOIRRhOSpO2QUtJOnOY7iHmCUoVF1-Fm41XncP/s1600/sala.jpg"><img style="margin: 0pt 10px 10px 0pt; float: left; cursor: pointer; width: 283px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZ1Z0kAHYPbIUD5HAw8JeecJyPjgj8G0EzJreLiG5iWTBxCrJENflHqM1hBvbZabx2ZfwmRmMjMEhICe-EE6sYclq4MeEFA8kWWlnd0fwOIRRhOSpO2QUtJOnOY7iHmCUoVF1-Fm41XncP/s400/sala.jpg" alt="" border="0" /></a>Zdjęcie: ubikacja jednej z sal Kliniki Chirurgicznej na ulicy 26<br /><br />Marta jest zmęczona szpitalami. Ma, jak większość rodaków, pecha co do publicznej służby zdrowia. Jeden z filarów rewolucji, w której się urodziła, ukazuje się jej jako robaczywy budynek w swej cudownej statyce, filar destrukcji.<br /><br />Przed kilkoma tygodniami opiekowała się krewnym w szpitalu Calixto García. Wśród wszelkich przeciwności: surowice jakich potrzebował pacjent były kupowane na "czarnym rynku", większość lekarstw "reglamentowanych" i opieka nadzorowana przez odpowiednich krewnych. Po usilnych staraniach zdołali przypomnieć pielęgniarce o odpowiednich godzinach kuracji, nauczyć się nazwy każdej pastylki i stwierdzili, że w celu unikania odleżyn sami będą się nim zajmować.<br /><br />Skoro rzadko była woda, przynieśli wiadra; skoro nie było jak jej zagrzać do kąpieli, kupili grzałkę; skoro było za ciepło w pokoju, pożyczyli wentylator. Przynieśli wszystko: mydło, prześcieradła, posiłki, fotel dla osoby towarzyszącej, krem, alkohol, witaminy i watę.<br /><br />Jedyny problem jaki został nierozwiązany to zator w łazience: ale fakt, że w toalecie zawsze była śmierdząca zielono-czerwona woda i kran z umywalki był ciągle zepsuty, mógł być uznany za nic, mając na uwadze warstwę tłustego brudu w całym lokalu, zniszczone okna i kable zwisające z prowizorycznego sufitu.<br /><br />Marta powiedziała mi, że pobyt ten zakończyła wyczerpana: jedno o co prosi niebiosa to umrzeć na zawał we własnym domu, bez konieczności cieszenia się wygodami kubańskiej służby zdrowia.<br /><br />Przetłumaczył:<br />Bartosz Szotekoctavocercoplhttp://www.blogger.com/profile/17203004975724880497noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8310461685037473936.post-13048440915679522002010-06-20T23:58:00.000-07:002010-06-23T09:53:40.879-07:00Dzień Ojca<object width="480" height="385"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/Htr6rNxfHM8&hl=pl_PL&fs=1&"><param name="allowFullScreen" value="true"><param name="allowscriptaccess" value="always"><embed src="http://www.youtube.com/v/Htr6rNxfHM8&hl=pl_PL&fs=1&" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="480" height="385"></embed></object><br /><span style="font-style: italic;">W przeddzień Dnia Ojca i jako podziękowanie za marsz motocyklistów z miasta Miami dedykowany Damom w Bieli, czworo z nich zrobiło symboliczny przejazd przez Malecón.</span><br /><br /><br />Było to w Dzień Ojca kiedy po raz pierwszy usłyszałam jak mówiono o <a href="http://damasdeblanco.com/">Damach w bieli</a>. <a href="http://pornopararicardo.com/">El Ciro</a> i <a href="http://octavocerco.blogspot.com/search/label/Claudio%20Fuentes%20Madan">Claudio Fuentes</a> kręcili film dokumentalny o kubańskiej opozycji, jako odpowiedź na trwającą trzy dni telenowelę fikcji w związku z dysydentami, którą puszczano w programie Mesa Redonda (Okrągły Stół - przyp. tłum.).<br /><br />Nigdy nie zapomnę kontrastu pomiędzy wywiadami z tego <a href="http://www.youtube.com/watch?v=CDkmzRFeiJM&feature=player_embedded">dokumentu</a> a zmanipulowanymi obrazami telewizji kubańskiej. Pewien mój przyjaciel zawsze mówi, że roztropność pozwala nie wierzyć temu o czym mówi się tylko z jednej strony a ja mu odpowiadam: Dokładnie, żyję w absurdalnym kraju. Pomimo wiedzy, że oficjalna prasa kłamie, gdy po raz pierwszy potwierdziłam moje domysły, przyjemność była nieopisana: miałam dowód.<br /><br />W sobotę, przeddzień Dnia Ojca, poszłam przywitać Damy, znaczy te, którym zawdzięczam moje najgłębsze zadowolenie. Podczas dwudziestu czterech godzin świętowania one będą glosami ojców, którzy nie będą mogli pobawić się ze swoimi dziećmi, a ich białe ubrania przypomną że za kratami socjalistycznego raju są ludzie sprawiedliwi. <a href="http://vocescubanas.com/voztraslasrejas">Pablo Pacheco</a> nie będzie mógł pobawić się ze swoim synem Jimmym. Jednak nie będzie sam: w pewnym kościele w stolicy grupa kobiet będzie się modlić aby w przyszłym roku mogli być razem.<br /><br />Przetłumaczył:<br />Bartosz Szotekoctavocercoplhttp://www.blogger.com/profile/17203004975724880497noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8310461685037473936.post-8593011536962516992010-06-18T16:54:00.000-07:002010-06-23T10:44:47.875-07:00Psy<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiy7wcHISBFPRkdwOJK8I06X02OsVFACHZPGVb2eLjjNs1wqnjq064zXZMmlcSvTxZ5T0RNPk_3p7VoCJy_gWQoATgSdfpEMtksg2vct4QrzX__VvlE39HKl6WQX2A_TZbyJ_TJ4mwAJVr/s640/losPerrosChiquticos.jpg"><img style="margin: 0pt 10px 10px 0pt; float: left; cursor: pointer; width: 450px; height: 600px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiy7wcHISBFPRkdwOJK8I06X02OsVFACHZPGVb2eLjjNs1wqnjq064zXZMmlcSvTxZ5T0RNPk_3p7VoCJy_gWQoATgSdfpEMtksg2vct4QrzX__VvlE39HKl6WQX2A_TZbyJ_TJ4mwAJVr/s640/losPerrosChiquticos.jpg" alt="" border="0" /></a><b>Zdjęcie: Claudio Fuentes Madan</b><br /><br />Tylko raz w życiu zemdlałam: szłam ulicą 23 i zobaczyłam jak samochód przejechał psa. Kierowca i jego kolega wysiedli z samochodu, złapali zwierzaka za łapy i umierającego wrzucili do kosza na śmieci około metr ode mnie. Ostatni obraz jaki zapamiętałam przed upadkiem: poturbowany, zakrwawiony pies leżący między odpadkami podczas gdy moje uszy wyłapywały piski opon oddalającego się z całą prędkością moscovicha. Kiedy się obudziłam byłam w moim łóżku: koleżanka, która mi towarzyszyła zdołała wpakować mnie do taksówki i zostawić całą i zdrową, choć nie do końca przytomną w drzwiach mojego domu.<br /><br />Być może to wydarzenie naznaczyło moją obsesję co do psów z ulicy: serce mi się kraje, czuję się bezsilna nie mogąc przygarnąć wszystkich, drżę widząc je biegające po ulicach. Pewnego dnia mój znajomy - całkiem pesymistyczny co do przyszłości tego kraju - wyśmiewał się z mojego postrzegania zwierząt: jednak wielkie jest zobojętnienie jakie naród dźwiga na swych barkach a psy stały się bezpośrednimi ofiarami tego fenomenu narodowej apatii: pokryte świerzbem, poranione, nad wyraz chude i zatłuszczone tworzą część codziennego krajobrazu jak drzewa czy ptaki.<br /><br />Okropność ich sytuacji widzi się powiększoną o sytuację ich rodaków świata zwierzęcego, sąsiadów z zoo na ulicy 26: poza tym że chude, zabrudzone i na wpół chore to żyją w klatkach zbyt małych na ich rozmiary (sufit z siatki jaki zamiast nieba mają sokoły i orły jest naprawdę przygnębiający) i czasami są same, daje to wrażenie, że są tam tylko po to abyśmy się uczyli fundamentów złego traktowania zwierząt.<br /><br />Przetłumaczył:<br />Bartosz Szotekoctavocercoplhttp://www.blogger.com/profile/17203004975724880497noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8310461685037473936.post-83125107676206272902010-05-22T22:52:00.000-07:002010-06-01T11:38:14.532-07:00Bez prawa do pokazywania twarzy<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGLGcK9ogK5X0CA95gaTx73Avn079DZIbqk-6bu_6p3RyhCmyHG56j8hVAbjwKk0cmnH1mwPoFPHGZwl_XfymmzIiWmD2pCQhLKU9I-fKqmn2Jam3UZp9mag9RhBTf_gdc-2qUl7PZTua2/s640/berlin_wall3.jpg"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 710px; height: 532px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGLGcK9ogK5X0CA95gaTx73Avn079DZIbqk-6bu_6p3RyhCmyHG56j8hVAbjwKk0cmnH1mwPoFPHGZwl_XfymmzIiWmD2pCQhLKU9I-fKqmn2Jam3UZp9mag9RhBTf_gdc-2qUl7PZTua2/s640/berlin_wall3.jpg" alt="" border="0" /></a>W wiadomościach telewizji narodowej stało się już codziennością pokazywanie grup obywateli protestujących w różnych miejscach świata. Dla nas Kubańczyków, okazuje się ironicznym oglądanie spontanicznie poruszonych części jakiegoś społeczeństwa w wiadomościach jedynego systemu informacyjnego do jakiego mamy prawo. Jest to jednocześnie satysfakcjonujące: można poczuć, że tam gdzieś są osoby rzucające wyzwanie władzy poprzez działania obywatelskie; jak i zasmucające: nagle zdajemy sobie sprawę ze strasznej samotności w jakiej Rząd nas pozostawił, maluczcy naprzeciw wszechobecnego.<br /><br />Innego dnia pokazywano zdjęcia z pewnego protestu imigrantów w Stanach Zjednoczonych i niektórzy z imigrantów wypowiadali się przed kamerami. Pewna kobieta w wieku około czterdziestu lat skarżyła się: spędziła wiele lat w kraju i do tej pory nie miała dokumentów i jeśli władze imigracyjne znalazłyby ją, deportowano by ją do jej kraju. Patrzyłam w telewizor i pomyślałam - czasami ta wyspa rośnie w moich myślach i zapominam o malutkiej przestrzeni jaką zajmujemy na tym świecie - Jak może mówić to przed kamerami? Teraz agenci będą mieli jej portret i zaczną jej szukać gdziekolwiek by się nie schowała!<br /><br />Zapomniało mi się, że urzędnicy imigracyjni, władze wywiadowcze i kontrwywiadowcze, prawa, rząd, prasa i syndykaty nie odpowiadają jednej całości, ani też jednej partii, ponad to o tym, że policja polityczna - błogosławiona wolność - nie istnieje. W moim kraju na przykład, konsulat kubański w Hiszpanii wykonuje krecią robotę i wysyła tajnym służbom kubańskim i Ministerstwu Spraw Wewnętrznych zdjęcia, aby wiedzieli "kto zachowuje się dobrze tam za granicą a kto nie", strażnicy otrzymują bezpośrednie rozkazy od Urzędu Bezpieczeństwa aby niektórzy "skomplikowani" obywatele nie mogli dostać się do instytucji publicznych, rządowi dziennikarze są zwalniani z pracy za publikację głosów krytyki ideologii rządowej, ci którzy ośmielą się zakomunikować coś nie prosząc o zgodę mogą pewnego dnia obudzić się z wyrokiem dwudziestu lat więzienia a przeciwnicy polityczni ze złością i w odwecie całego Komitetu Centralnego Partii zwalają wszystko na ich głowy.<br /><br />Patrzę na nielegalnych imigrantów w Stanach Zjednoczonych ze swymi transparentami i oczami pełnymi nieustępliwości i wzbudza to we mnie lekką zazdrość, wiem że moja sąsiadka nigdy nie odważyłaby się powiedzieć zza okularów tego co ta kobieta kończy wykrzykiwać światu. Moja sąsiadka nie obawia się deportacji, ma dowód osobisty, legalny adres zamieszkania i twarz, która niewątpliwie, w żadnym wypadku nie pokazałaby sprzeciwu.<br /><br />Przetłumaczył:<br />Bartosz Szotekoctavocercoplhttp://www.blogger.com/profile/17203004975724880497noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8310461685037473936.post-54452442340043893892010-05-20T14:18:00.000-07:002010-05-31T10:13:12.783-07:00Bezkarność zielonego<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKIYqG_Vh4EVRvqv5LjOdrgxJUJ4imGnRq9n__YEys47zA4YzqHL-ocAjHIlvB_Dy1vq4mcrNZeaDsu7flHqJG7yMLq-06TQ-zJTpb7da5sJAm0U7pdk_KJJiarF8SO58PUF6oWfP-nlHL/s640/lada.jpg"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 640px; height: 426px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKIYqG_Vh4EVRvqv5LjOdrgxJUJ4imGnRq9n__YEys47zA4YzqHL-ocAjHIlvB_Dy1vq4mcrNZeaDsu7flHqJG7yMLq-06TQ-zJTpb7da5sJAm0U7pdk_KJJiarF8SO58PUF6oWfP-nlHL/s640/lada.jpg" alt="" border="0" /></a><b><i>Zdjęcie: Claudio Fuentes Madan</i></b><br /><br />Moja koleżanka jechała przed siebie podczas gdy ja, u jej boku, korzystałam z rzadkiej okazji przemierzania Hawany samochodem. Zmierzchało się, przemierzałyśmy ulice 41 i 42 aby dotrzeć do alei 23 na Vedado. Nagle jakaś Łada zatrzymała się pompatycznie na środku 41 uniemożliwiając przejazd - nam oraz tych co jechali za nami.<br /><br />Zobaczyłam rękę mojej koleżanki zbliżającą się impulsywnie do klaksonu podczas gdy jej oczy, posłuszne metodom bardziej racjonalnym, skierowały się na blachę "pana ulicy". Kilka tylko sekund upłynęło aby jej palce ześlizgnęły się powoli, bez najmniejszego odgłosu, w kierunku jej ud.<br />Powiedziałam jej ironizując:<br /><br />- Bezkarność zielonego.<br /><br />Ale spojrzała na mnie oczyma tak pełnymi smutku, co przeobraziło mój sarkazm w akt sadyzmu. Poczułam żal.<br /><br />W zwolnionym tempie ruszyła drążkiem zmiany biegów aby wycofać. Pośród "puf", "puf", "puf" tłumika zmieniłyśmy pas ruchu i powolutku minęłyśmy wojskowego przejeżdżając obok, który nawet nie dostrzegł za sobą kolejki i spokojnie sobie rozmawiał.<br /><br />Nie dałam rady zobaczyć jego twarzy, ale za to zegarek na jego nadgarstku, który oświetlał całą ulicę jak ząb Pedra Navajy*.<br /><br /><div style="background-color: rgb(204, 204, 204);"><i>Przypomnienie: Zielona tablica rejestracyjna należy do samochodów Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.<br /></i></div><br />Przyp. tłum.: Pedro Navaja jest hiszpańską wersją piosenki "Mack the Knife", w której Peter Knife ma złoty ząb który błyszczy gdy ten się śmieje.<br /><br />Przetłumaczył:<br />Bartosz Szotekoctavocercoplhttp://www.blogger.com/profile/17203004975724880497noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8310461685037473936.post-23557356618265270152010-05-18T14:22:00.000-07:002010-05-20T12:50:16.259-07:00Czysta frajda<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvaPr1FN5a1mLqjqleVOyNTcbRL2pCwC8QMPQs7wIn6HeTAqKXkmqpoeqOX3g5XlMTFg8WCg6DyUey9QXwjQQk6KBUj1HgYVw1BCVvwc6rQ51K9QeOAawESo9hqTuQ0_R4m4S9hAlYJeuq/s400/damas4-500x392.jpg"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 400px; height: 314px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvaPr1FN5a1mLqjqleVOyNTcbRL2pCwC8QMPQs7wIn6HeTAqKXkmqpoeqOX3g5XlMTFg8WCg6DyUey9QXwjQQk6KBUj1HgYVw1BCVvwc6rQ51K9QeOAawESo9hqTuQ0_R4m4S9hAlYJeuq/s400/damas4-500x392.jpg" alt="" border="0" /></a>Zdjęcie: <a href="http://penultimosdias.com/">Penúltimos Días</a><br /><br />W grupie znajomych rozmawialiśmy o protestach. Było o wszystkim: o radykałach, o umiarkowanych i o "naiwnych", ja byłam - nie trzeba tu wspominać - w grupie tych pierwszych. Pewna dziewczyna opowiadała, że kiedy ona chodziła na marsze, przykucała na pierwszym trawniku jaki zobaczyła i że nie wykrzyczała ni jednego hasła. Inna mówiła jak to w swoim Komitecie Obrony Rewolucji (CDR - Comité de Defensa de la Revolución) opowiadała, że pierwszego maja maszerowała ze swoimi kolegami z pracy, podczas gdy im mówiła coś zupełnie przeciwnego. Jeden chłopak opowiedział jak zostawił swoją byłą dziewczynę: zadzwoniła do niego, że nie mogła go zobaczyć tego wieczoru, była umówiona na wiec przeciw Damom w Bieli, którego nie mogła przegapić. Kłócili się i związek skończył się zanim skończyła się rozmowa telefoniczna. Inna, bardziej subtelna, montażysta amator zdjęć cyfrowych, pokazywała w swoim związku zawodowym "perfekcyjny" dowód swojej obecności na pochodzie.<br /><br />W tym momencie jedna z obecnych osób opowiedziała o swym udziale w pewnym dziwnym proteście przeciw ambasadzie Czeskiej. Wyszczególniła niektóre hasła tam wykrzykiwane, między innymi: "precz sługusom" i zakończyła mówiąc: -Jeśli oni by tylko wiedzieli jak mało obchodzą nas powody protestu, jesteśmy tam bo nie zostaje nam nic innego i bawimy się w rytmie bębnów.<br /><br />Mało co nie zemdlałam wobec tak wielkiego barbarzyństwa. Jak ktoś może być tak nieświadomy? Wychodzi na to, że od teraz ofiara protestu -ten, na którego wykrzykuje się obelgi, sprośności a w najlepszym przypadku slogany polityczne- ma "domyślić się", że okrzyki nie są tym czym się wydają, tylko pospolitą imprezą studencką o szarym temacie ulatującym w pustkę?<br /><br />Zapadła cisza, przez kilka sekund wszyscy patrzyliśmy na nią z przygnębieniem i ktoś zdobył się na pytanie: -Kogo obchodzi, że bawisz się kosztem wstydu innych? Ale dziewczyna nie zrozumiała: -Nie wiem. Myślisz, że ludzie z ambasady się tym przejęli?<br /><br />Wszyscy znaleźliśmy wymówkę aby sobie pójść. Ja nie powiedziałam jej nic, może zacznie analizować sprawy kiedy zakrztusi się krzykiem rzucanym w moją twarz.<br /><br />Przetłumaczył:<br />Bartosz Szotekoctavocercoplhttp://www.blogger.com/profile/17203004975724880497noreply@blogger.com0